Jestem już gotowa. Stoję w szpilkach, obcisłej spódnicy. Mam
na sobie koronkowe body, ubrana w zapach wyczekiwania. Zamykam oczy, czuję ten chłodny jeszcze wiatr.
Nie wiem, po prostu nie wiem, czy jestem bardziej podniecona
tym, że za chwilę będę miała
nieziemski seks, czy bardziej smutna i rozczarowana, że on
jest tylko na chwilę,
że ja jestem tylko na chwilę.
Wtedy czuję te dłonie na sobie, już nic się nie liczy. Nawet
ja sama dla siebie się nie liczę.
Moje ciało znowu przejmuje kontrolę nad moim umysłem. Tak od
prawie 3 miesięcy.
Jak go przytulam w nocy mówi moje imię, czekam, aż przy niej
je powie.
Lepiej niech nie mówi, bo wtedy mogłoby się zrobić
niebezpiecznie i zakończyłby wszystko.
Nie, on twierdzi, że to nie nastąpi, że ja prędzej
zrezygnuje, kogoś poznam. Niewykluczone.
Czy ktoś, kto znajdzie się w bezpiecznej opcji romansu,
będzie chciał z tego zrezygnować?
Kiedyś na pewno. Bo jak długo można prowadzić podwójne
życie. Niektórzy latami tak żyją.
Kogo bardziej krzywdzi zdradzający? Siebie samych, kobietę,
z którą są w związku, czy kochankę.
Z mojej perspektywy - ostatnią. Ona nie ma szans na poważny
stały związek.
Odrzuca wszystkich kandydatów, bo ma jego. A kiedy go już
nie będzie, zostaje z niczym,
a nie jest coś, zupełny brak perspektyw. Zaczyna żałować, że
nie poszła z innym na kawę,
tak, bo on był wolny, gotowy na więcej, jak inny. Ich już
nie ma i nie będzie.
Przyjaciółki mówią, że korzystam z życia, 7 lat młodszy,
piękne ciało, cały jest śliczny.
Owszem korzystam, ale w dłużej perspektywie też marnuję.
Mimo to, obiecałam sobie, że nie będę absolutnie niczego
żałować w życiu.
Zasypia zawsze pierwszy, bo ja nie mogę, myślę o wszystkim.
O tym czy ona zna zapach jego skóry, czy zna każdy centymetr jego ciała na pamięć..? Wątpię.
Ona nie wie, co nas łączy, wie jedynie, że się znamy. I ta
znajomość jej się nie podoba.
Kiedyś nazwała mnie "napaloną 27latką", jak mi to
powiedział, myślałam, że wybuchnę.
Szkoda, że ona nie wie jak napalony jest jej chłopak, nie
tylko jej, też mój na swój sposób.
Mam wysoki popęd seksualny. Powinnam się tego wstydzić?
Napalona może być każda kobieta, niezależnie od wieku. Ja nie
jestem napalona,
ja jestem od niego uzależniona, a to subtelna różnica.
Dlaczego trudniej wyjść z romansu, niż stałego związku?
Odpowiedź jest prosta,
bo, gdy umiera to drugie nie mamy już żadnych nadziei. Romans je daje, choć
są dni, kiedy już nie mam złudzeń, tak jest ich z dnia na dzień więcej. I dobrze.
Jest też druga strona medalu, wygoda. Jeśli ktoś bardzo dużo
pracuje, taka relacja jest
najwygodniejsza. Seks, czułość i ciągle zainteresowanie.
Jednak, gdy spełnimy swoje podstawowe potrzeby, pojawiają się nowe,
który ja się nie spodziewałam.
Z pozdrowieniami dla MW